środa, 14 grudnia 2016

Zamówienie x11

Po przeogromnej przerwie wrzucam coś dla rozruszania. ;)

Jednocześnie chciałabym prosić o klikanie w widżet dodany w prawym górny rogu..
Jeśli nie jesteście w stanie wspomóc finansowo serdecznie proszę o udostępnianie mojej zrzutki. ;) Spełniajcie marzenia, czasem potrzeba tak niewiele. 

piątek, 11 grudnia 2015

wtorek, 15 września 2015

niedziela, 19 kwietnia 2015

"Oczy oknem duszy."

  Teoretycznie nigdy nie robię nic, praktycznie ciągle nad czymś przesiaduję (dopieszczam plan zagłady;)) i rozkminiam co z czym, ewentualnie na kiedy ogarnąć. I wiecznie brakuje mi czasu a przecież każdy z nas ma go tyle samo. Nie, że nie rysuję, ten rok choć niedawno się zaczął był bogaty w przeróżne portrety lecz są to niestety prace, które nie ujrzą internetowego światła dziennego nigdy. Dlatego, zmotywowana brakiem jakiegokolwiek wpisu z nowym rysunkiem od kilku dobrych miesięcy postanowiłam zebrać się w garść i coś stworzyć. A  z racji tego, że kadr oczu z pewnego filmu dość mocno zapadł w mej pamięci, stwierdziłam że nie poczuję się mentalnie spełniona póki tego nie narysuję.


   Zadanie samo w sobie nie należało do najłatwiejszych, jakiej kredki miałam użyć by kolor oczu był równie realistyczny co obrazek wyżej? Właśnie, kredki! Kredki z którymi moje przeżycia nigdy nie należały do szczególnie genialnych i wartych zapamiętania. Umniejszając jednak powagę sytuacji i fakt, że stracę wiele godzin jeśli schrzanię i totalnie zniechęcę się do kolorowych rysunków postanowiłam zacząć, w myśl kawałka tekstu Huczuhucza "Jak nie teraz, to kiedy niby?". 
   Zaczęłam od linii pomocniczych i szkicu początkowego, narysowałam raz, drugi, za trzecim stwierdziłam że oczy wreszcie zaczynają kształtem przypominać te, które chcę narysować. Zrobiłam jedno i zabrałam się za tworzenie drugiego. 
  I najwyższa pora nadeszła na wzięcie kredek. Jedno oko...

   Kto by pomyślał, że do zrobienia samej tęczówki będę potrzebować aż 6 kolorów i ołówek?
   Po małym porównaniu i stwierdzeniu, że choć kolor zielonego jest mocniejszy (skąd wytrzasnąć inną kredkę?) oko jest w miarę podobne stwierdziłam że dalej będę się bawić kolorami.

   Ciężko jest dobrać kredkę tak by kolor skóry był odpowiedni, naturalny. Próbowałam pomarańczowego, różowego - nic z tych rzeczy, albo wygląda landrynkowo albo kompletnie nienaturalnie. I ni stąd ni zowąd wybór padł na kredkę w kolorze brązu co okazało się strzałem w dziesiątkę bo korygując ustawienie rysika i siłę nacisku możemy otrzymać wiele odcieni w tym taki, który najbardziej przypomina skórę. Pierwszy poważniejszy rysunek zrobiony kredkami - zaliczony.
   A o to i efekt końcowy. ;)



niedziela, 29 marca 2015

Zamówienie #9 - Gołompek

                                                                        <Klik!>  
    Gołompek zrobiony w początkach mojej rysunkowej kariery, zaczynający się rok 2013 przywitały Gołompki aż dwa. ;)
     I tak wisi sobie na ścianie już dwa lata a nadal jest w stanie bardzo dobrym, bez antyramy, bez ramki, bez niczego. Da się? Oczywiście. ;)

czwartek, 22 stycznia 2015

Irokezy, dredy, tatuaze - czyli pracy domowej czesc 2. ;)

   Część druga nadchodzi, prawie rok świetlny później ale... jest. ;) Dobrze że w podobnym tempie nie oddałam tej pracy bo pewnie nie doczekałabym się pozytywnej oceny. Mniejsza z tym, zaczynam powoli odchodzić od tematu a przecież nie o to tutaj chodzi.
   Skoro pierwszą pracą była zadziorna punkówa więc na co teraz postawić? Z pewnością nie na jakiś zwyczajny, oklepany motyw salonu fryzjerskiego. Wiecie, fotel, kilka przyrządów i ta-dam!, mamy to. Koniec końców padło na nią, dziewczynę równie charakterystyczną jak poprzednia.


   Standardowo zaczęłam od szkicu, później powolutku zajęłam się wypełnianiem. Już chyba weszło mi w nawyk zaczynać cieniowanie od twarzy - wtedy praca od samego początku nabiera życia. F pokryłam całą powierzchnię twarzy, lekko by pokryć pory kartki a nie zamazać konturów i nie sprawić, że pierwsza warstwa będzie na tyle wyraźna, że zamaże kolejne. Później w ruch poszły miękkie ołówki, od B do 8B. Zajęłam się najpierw zrobieniem oczu i ust, to kolejne punkty na liście "A co by tu najpierw wycieniować?" ;)

   Praca nie mogła być nudna, miał być w niej punkt na środku kartki szczególnie przyciągający uwagę. Tutaj będzie nim tatuaż na plecach dziewczyny. By nie zlewał się z ołówkami ciapnęłam go czarnym flamastrem. "A co tam, jak szaleć to szaleć - najwyżej zrobię kolejny jeśli będzie to słabo wyglądać." - siedziało mi w głowie.

       To co już narysowane przykryłam kartką by przypadkiem nie rozmazać tego dłonią w trakcie dalszej pracy. 
  
   W zerówce wypełniało się szlaczki w zeszyciku... A tak wygląda nieco hardcorowa wersja wypełnienia paręnaście lat później. ;)
   W tatuażu mamy kwiat, pięknie rozłożony kwiat i szkoda byłoby go wrzucić do szuflady z podpisem "A bo tu czarne miało być". Kumpela siedząca obok będąc tego samego zdania, wręczyła mi czerwony flamaster z okrzykiem "Rób czerwony, będzie zaje*!"

 
      Dokończyłam więc mniej więcej wypełnianie szlaczków i zajęłam się dalszą częścią.
      W międzyczasie starłam niepotrzebne już linie pomocnicze i ruszyłam z kolorami.
  
      Kolorami? Tak. Sam czerwony byłby nieco słaby, postanowiłam go lekko zmieszać z pomarańczą.Ot, takie małe przejście. Którego niemalże nie widać tu na zdjęciach, cóż...

 
      Dorzuciłam małe cieniowanie ołówkiem na flamastrze by kwiatek stał się nieco bardziej realistyczny.

   Zostało jedynie dokończyć włosy i resztę ciała. 
      I tak się robi pracę domową. ;) 

środa, 15 października 2014

Irokezy, dredy, tatuaze - czyli pracy domowej czesc 1 ;)


   Wystarczy pomysł czy choćby jego mała iskierka by z pracy domowej zrobić coś nieprzeciętnego. Reklama, proste, nieskomplikowane zadanie. Narysować postać, nieco wyraźniej zaznaczyć fryzurę,  można ewentualnie kilka przyrządów fryzjerskich, dopisać obok nazwę salonu i ta-dam! mamy to. A gdyby tak postawić na nieco inny, mocniejszy styl? Irokezy, dredy, tatuaże. Trzy słowa które w wystarczający sposób opiszą dzisiejszy wpis a raczej pierwszą część mega dużego wpisu. Będzie mnóstwo zdjęć, a co! Trzeba korzystać póki ma się aparat! ;)


Jeszcze przed dotknięciem ołówków i kartki papieru już miałam w głowie pomysł na zrobienie jednego z plakatów - narysować punkówę. Słysząc samo słowo "punk" najczęściej wyobrażamy sobie osobę z irokezem na głowie i typowym dla nich ubiorem.



Szukaniem odpowiedniego zdjęcia w internecie z którego mogłabym się wzorować zajęłam się wspólnie z kumpelą. Z racji tego, że mamy fioła na punkcie wszystkiego co niecodzienne zgodnie stwierdziłyśmy, że to zdjęcie idealnie się nadaje. 
   Od czasu do czasu warto odstawić rysunek (o ile mamy taką możliwość...), zrobić sobie kanapkę, pójść po herbatę czy zwyczajnie oddalić go od siebie na nieco większą odległość by stwierdzić czy wszystko idzie po naszej myśli. Z czasem rysując zwyczajnie przeocza się szczegóły, które zauważymy dopiero po przerwie. To samo tyczy się rysowania przy świetle dziennym czy świetle lampki, przerwa pozwala nam spojrzeć na pracę świeższym okiem. 
 Wiedząc, że rysunek punkówy w internecie jest w 100% czarno-biały kumpela podsunęła pomysł by zrobić niebieskie pasemka na irokezie. Czemu nie? Dzięki temu praca wiele zyskała, stała się żywsza a ołówkowa monotonia tak nie przytłacza.

Rysowanie, wymazywanie, rysowanie, wymazywanie i znowu rysowanie - tak właśnie powstaje portret.
Resztę pracy zasłoniłam drugą kartką by nie rozetrzeć tego co już zrobiłam podczas dalszej pracy. Zwykle lepiej do tego nadawała się koszulka A4 ( bo przezroczysta, nic nie rozetrzesz a nadal widzisz swój rysunek) bądź kartka papieru śniadaniowego ale zwykła też może być. 
Tatuaż na dłoni poprawiłam czarnym mazakiem, wygląda o niebo lepiej niż gdybym zrobiła go ołówkiem.